Dlaczego jednak zwykła woda może doprowadzić do tak niebezpiecznego zjawiska jakim jest aquaplaning? Niestety fizyki nie da się oszukać. Nacisk ogumienia na tworzący się klin wodny powoduje podnoszenie się ciśnienia hydrodynamicznego płynu. Gdy osiągnie ono odpowiednią wartość, opona nie jest w stanie odepchnąć wody. Ta dostaje się pod powierzchnię styku bieżnika z nawierzchnią, powodując zerwanie przyczepności.
Opona zaczyna „unosić się” na warstwie cieczy, tracąc kontakt z drogą, co bezpośrednio kończy się utratą panowania nad autem. Kierowca traci możliwość efektywnego sterowania pojazdem i korekty toru jazdy. Nietrudno domyślić się, jakie skutki może pociągnąć za sobą taka sytuacja – w najczarniejszym scenariuszu może dojść nawet do kolizji z innym pojazdem lub zakończenia podróży na przydrożnym drzewie lub w rowie.
Jeżeli kierowca wyczuje zerwanie przyczepności powinien ograniczyć do minimum ruchy kołem kierownicy i nie hamować gwałtownie. W odzyskaniu kontaktu opony z nawierzchnią pomoże zdjęcie nogi z gazu – auto powinno zwolnić spokojnie, co spowoduje, że ciśnienie hydrodynamiczne wody pod kołem zmaleje i opona przestanie unosić się na poduszce z cieczy. Może zdarzyć się jednak, że hamowanie będzie konieczne – jeżeli auto pozbawione jest systemu ABS zaleca się wytracać prędkość pulsacyjnie.
Absolutnie nie należy w takiej sytuacji zwiększać prędkości. Należy pamiętać, że statystyki jasno pokazują, że w większości przypadków wypadniecie z drogi czy kolizja nie były wynikiem samego poślizgu, ale gwałtownej reakcji kierowcy i paniki, które nie pozwoliły wyjść z tej sytuacji bez szkód.
Zerwanie przyczepności na mokrej drodze może mieć przykre konsekwencje i warto za wszelką cenę nie dopuszczać do takich sytuacji. Oczywiście nie na wszystkie czynniki mamy wpływ, ale pamiętając o kilku zasadach jesteśmy w stanie bardzo mocno zminimalizować ryzyko wystąpienia aquaplaningu. Do najważniejszych należą: